wtorek, 13 stycznia 2015

"Krawcowa z Madrytu" - María Dueñas


Pierwsza książka przeczytana w tym roku. Jeśli cały rok uda mi się utrzymać na takim poziomie, to wieszczę, że będzie fantastyczny literacko! Zatem do rzeczy. "Krawcowa z Madrytu" drugie wydanie bestselleru z 2011 roku. Dostałam w nowej wersji i bardzo się cieszę, bo okładka mi się szalenie podoba. Kobieta ze zdjęcia ma klasę, styl, szyk i tajemnicę - cudownie odzwierciedla moje wyobrażenie głównej bohaterki. 
Sira jest młodą krawcową, która pod wpływem silnego zauroczenia niewłaściwym mężczyzną porzuca dotychczasowe życie i wyrusza do Maroka. Tam po początkowej krótkotrwałej sielance porzucona, okradziona i okaleczona musi stawić czoła aferze w którą została wplątana przez swojego byłego kochanka. Stanąć na nogi jest o tyle trudniej, że nie może wrócić do ojczystego Madrytu z powodu wojny domowej. Bez wsparcia bliskich i przyjaciół zaczyna swoje życie od początku. Wraca do krawiectwa, otwiera swój zakład, spłaca długi, znajduje bratnie dusze. Zrządzenie losu, ogromna odwaga, wielkie ryzyko to wszystko pomaga jej na nowo odkryć siebie. Powoli buduje utraconą stabilizację, a kiedy już wydaje się, że wszystko zmierza do szczęśliwego końca jej życie kolejny raz wywraca się do góry nogami. Za sprawą nowych angielskich przyjaciół decyduje się podjąć misję w targanym wojną Madrycie i wraca jako ekskluzywna krawcowa szpiegować niemieckich oficerów. 
Czytając książkę miałam przemożną potrzebę zatrzymania czasu. Chciałam jak najdłużej zatopić się w tej historii, wniknąć w jej rzeczywistość i być cichym towarzyszem Siry. Opowieść jest jak dla mnie świetnie skonstruowana, nie nudzi się, nie dłuży i nie skleja powiek, mimo późnej pory. Gdyby użyć wobec niej krawieckiego porównania, mogę powiedzieć, że jest szyta na miarę, skrojona perfekcyjnie i wykończona z dbałością o szczegóły.
Czytałam w każdej wolnej chwili, wieczorami, w czasie obiadu, z dzieckiem na ramieniu. Chciałam i nie chciałam skończyć. Wartka akcja, która prowadzi nas przez kraj targany wojną domową, jednak pokazany od strony wielkich głów, jest tak wciągająca, że nie mogłam się jej oprzeć. Uliczki Maroka, gdzie Sira wylądowała najpierw przedstawione zostały tak plastycznie, że czułam się jakbym tam była. Mimo, że Sira gra w powieści pierwsze skrzypce, to spotykane przez nią osoby również zasługują na uwagę. Postać Logana, tajemniczego dziennikarza zdecydowanie przypadła mi do gustu. Taki James Bond tej historii. Rosalinda Fox, przyjaciółka Siry, ekstrawertyczka, eteryczna kokietka, twarda sztuka, która potrafi się odnaleźć w każdej sytuacji. Uwielbiam takie osoby, więc też mogłabym się z nią przyjaźnić. I cała plejada osobistości historycznych, ich sposób bycia, charakter, upodobania przedstawione krótko, ale wystarczająco. Nie ma rozwlekania postaci, rozbierania ich na części pierwsze. Jest za to konkretne nakreślenie ich osobowości, a bliższe poznanie następuje za sprawą sytuacji w jakich je postawiono. Zdecydowanie jest to mój ulubiony sposób poznania bohaterów. Mogę ich zachowanie interpretować po swojemu, niekoniecznie według zamysłu autora.
Nie sposób nie wspomnieć o tle historycznym powieści. Autorka włożyła mnóstwo pracy w urealnienie książki. Sprawiła, że mam ochotę dowiedzieć się więcej o wojnie domowej w Hiszpanii. Dodatkowe wyjaśnienia na końcu powieści są bardzo interesującym elementem, tak rzadko występującym w literaturze obyczajowej.
Myśląc o tej książce kołacze mi się w głowie jeden fragment. Sporadycznie zaznaczam cytaty, jakoś nie mam talentu do ich wyszukiwania. Zazwyczaj liczy się ogół, ewentualnie obszerny fragment powieści uważam za ważny. Jednak tu było inaczej, przeczytałam i zaznaczyłam różową! fiszką. 
"Normalność jest tym co los daje nam każdego ranka. (...) Normalność ma taki kształt, jaki nada jej moja wola, moje poczucie obowiązku i moje słowo. I dlatego zawsze będzie ze mną."
Myślę, że o tym jest tak naprawdę ta książka - o normalności. O przystosowaniu do sytuacji, do zmieniającego się otoczenia. O tym, że dla każdego z nas normalne jest to co jest naszą teraźniejszością, bo czy tego chcemy, czy nie, to jest - dzieje się tu i teraz. I tylko od nas zależy czy wykorzystamy ten czas, czy ciągle będziemy oczekiwać, że będzie lepiej, spokojniej, normalniej? 

Wyzwanie książkowe 2015 - 1/52

3 komentarze:

  1. Uwielbiam tą książkę i mam teraz ochotę znów po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się bardzo podobała. Nagrywalam nawet recenzję [bardzo kiepską, swoją drogą ;)]. Jak byłyśmy u teściów w Hiszpanii, to okazalo się, że tam jest bardzo popularny serial na podstawie książki.

      Usuń
  2. Bardzo mnie zaciekawiłaś swoją recenzją. Książki jeszcze niestety nie znam, ale już zapisuje tytuł :)

    OdpowiedzUsuń