środa, 17 maja 2017

"Matka mojej córki" Magdalena Majcher - recenzja przedpremierowa


Magdalena Majcher, której twórczość mam przyjemność śledzić od samego początku w tym roku wydaje kolejną powieść. W wydawnictwie Pascal rozwija skrzydła i dopracowuje warsztat. Autorka nie idzie na kompromisy, nie poddała się presji rynku i choć tworzy powieści dla kobiet, to daleko im od typowej tak zwanej literatury kobiecej postrzeganej przez pryzmat szukania męża w domu za miastem. Opisywane przez nią historie poruszają ważne kwestie społeczne, zmuszają do refleksji, wywołują dyskusje. 
"Matka mojej córki" książka, która premierę ma na dwa dni przez Dniem Matki jest opowieścią dla matek i o matkach.  Poznajemy Ninę, która zbyt wcześnie zaszła w ciążę oraz jej matkę ogarniętą obsesją posiadania drugiego potomka. Nastolatka uwikłana w trudne relacje ze swoją własną matką podejmuje decyzję oddania dziecka do adopcji. Decyzję, która teoretycznie ma sprawić, że odzyska młodość i możliwość rozwoju, czy w istocie tak się stanie? Czy młoda kobieta rzeczywiście samodzielnie zdecydowała? Jak daleko jest w stanie posunąć się matka w imię miłości do dziecka? Jak bardzo nasze wybory zależą od nieustającej miłości do rodzicielki? Na te i wiele innych pytań szuka odpowiedzi Magdalena Majcher w swojej najnowszej powieści. 
Autorka ma dar lekkości pióra. Pisze tak, że chce się czytać i wracać do odłożonej na chwilę lektury. Zastosowany w powieści zabieg przeplatania przeszłości z teraźniejszością wyszedł bardzo zgrabnie. Nie czułam się ani przez chwilę zmęczona. Harmonia pomiędzy dwoma etapami życia Niny była zachowana idealnie. Historia, jaką przedstawiła wydaje się z jednej strony niewiarygodna, a z drugiej namacalnie bliska. 
Lektura powieści wywołała we mnie mnóstwo refleksji, ale najważniejszą nad którą zastanawiam się do teraz jest manipulacja w imię miłości. Pytanie, czy skłanianie do zmiany decyzji jest manipulacją czy może głosem rozsądku osoby starszej i bardziej doświadczonej, kołacze mi się po głowie. Ile własnych decyzji podjęłam przez wzgląd na rodziców, czy inne osoby znaczące? Na ile w takim razie decyzje te są moje, a na ile ich? Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii na ten temat... 
Autorka stawia pytania nie udzielając jednoznacznych odpowiedzi. Dobra literatura to ta, która pozwala nam zajrzeć w głąb siebie, zatrzymać się, zweryfikować swoje poglądy. Nowa książka Magdaleny Majcher jest moim zdaniem dobrą literaturą. 
Zachęcam Was do lektury i koniecznie podzielcie się swoimi spostrzeżeniami. 
Za możliwość zapoznania z książką dziękuję autorce i wydawnictwu Pascal. 

wtorek, 2 maja 2017

Przeczytane w kwietniu

Kwiecień był lepszy czytelniczo niż marzec, jednak do dawnego trybu czytania dużooo mi jeszcze brakuje. Są dni kiedy nie czytam nic, a wydawało mi się to niemożliwe. Moi dwaj synowie pokazują mi jednak, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Nowości literackie są praktycznie poza moim zasięgiem, bo co miesiąc wychodzi o najmniej kilka pozycji, które chciałabym przeczytać, a czas nie chce się rozciągnąć. W kwietniu moją czytelniczą mapę zapełniły trzy pozycje. Na pierwszy rzut poszły genialne "Kobiety ciężkich obyczajów" Nataszy Sochy, o których pisałam o tu:
http://zapiskifiszki.blogspot.com/2017/04/kobiety-ciezkich-obyczajow-natasza-socha.html.

Zaraz potem przeczytałam "Taką jak ty" Gabrieli Gargaś. Mam w planie napisać kilka słów o tej książce, bo chciałabym się odnieść do moich wrażeń przez pryzmat własnych doświadczeń. Lubię bardzo powieści tej autorki, jednak tym razem jestem delikatnie rozczarowana mimo, że pochłonęłam ją w kilka wieczorów. "Taka jak ty" brała udział w plenerowej sesji zdjęciowej, której efekty pojawiały się na Zapiskowym facebooku. jestem z niej dumna, bo efekt przerósł moje oczekiwania. Tutaj zdjęcie jest nieplenerowe, bo chciałam aby było dopasowane do reszty. :)

I ostatnią książką tego miesiąca była "Załatw pogodę ja zajmę się resztą" Renaty Frydrych. Jest to bardzo pozytywna rodzinna komedia romantyczna. Urzekła mnie z kilku powodów, ale najważniejszym był wątek Rzeczywistości, która miesza w życiu bohaterów. Jestem zauroczona tą historią i wydaje mi się, że jeszcze długo będzie w mojej pamięci. Będę czekać na kolejną książkę autorki, bo wydaje mi się, że to dopiero początek jej drogi w świecie powieści. Cieszę się, że zdjęcie, które postało na początku lektury pasuje do całości książki. Jest radosne, kolorowe i niespokojne, jak życie i powieść pani Frydrych. Polecam wielbicielkom zakręconych miłosnych historii.