piątek, 28 listopada 2014

"Gdzie jesteś Jimmy?" Caroline Leavitt


Od pewnego czasu, za każdym razem gdy ukazuje się nowa książka z serii Leniwa Niedziela robię się nieodpowiedzialna i choćbym miała wydać ostatnie pieniądze, jechać w ogromną mgłę do księgarni, czy porzucić domowe obowiązki na rzecz śledzenia opinii o książce, robię to. Tak też było i tym razem. Nie oparłam się pokusie i kolejny raz kupiłam Leniwą Niedzielę. Tym bardziej byłoby mi trudno (oprzeć się), że po pierwszym spotkaniu z autorką "Szczęścia w Twoich oczach" z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnej pozycji. 
"Gdzie jesteś Jimmy?" to historia rozwiedzionej Żydówki samotnie wychowującej syna i jego dwójki przyjaciół, którzy również wychowywali się bez ojca. Jednak przede wszystkim dla nie jest to historia niespełnionych nadziei. Szukania szczęścia, akceptacji i miłości. Oczekiwania na to, że bez naszego udziału spełnią się marzenia. Na to, że pewnego dnia zapuka do naszych drzwi ktoś bez skazy, bez wad i tym samym pozbawi nas własnych ułomności. 
Ava samotna matka, Żydówka, oczekiwała że przyjedzie książę na białym koniu i porzuciwszy dla niej wszystko będzie żył z nią i pod jej dyktando. 
Jimmy, syn Avy chciał, a nawet bardziej, mocno pragnął akceptacji i miłości ojca, nie doceniał ludzi, którzy chcieli wyciągnąć do niego rękę, nie dostrzegał bratnich dusz, nie chciał nikomu zaufać, w każdym widząc skazę i wstydząc się matki, zatracał się w kłamstwie. 
Rose, przyjaciółka Jimmy'ego, po wielkiej tragedii całkowicie odrzucona przez matkę, która nigdy nie pogodziła się ze śmiercią męża i zniknięciem syna. 
I wreszcie Lewis, chłopiec który znika. Brat Rose, przyjaciel Jimmy'ego, malec zakochany w Avie, który potrzebował więcej uwagi niż inni, który bał się bardziej niż inni i który bardziej niż inni chciał być kochany. 
Caroline Leavitt stworzyła piękną historię, z kilkoma wyrazistymi postaciami, gdzie każda z nich ma coś ważnego do przekazania. Mimo, że historia płynie raczej sennie, akcja wolno nabiera tempa, to jednak jest tak wciągająca, że nie sposób się od niej oderwać. Autorka w kolejnej książce pokazała klasę, tworząc wspaniałą opowieść o ludziach, ich obawach, pragnieniach i wyborach. Historia napisana jest tak, że nawet odkładając ją na dłużej nie miałam problemu z ponownym wkroczeniem w świat Ameryki lat 50-tych.
Historia zniknięcia Lewisa daje wiele do myślenia. Pokazuje jak łatwo jest stracić dziecko, i jak trudno się po tym pozbierać. Jak ciężko być samotną matką i jak prosto ocenić ją niesprawiedliwie. Jak niewłaściwie prowadzone śledztwo i tajemnice sąsiadów mogą doprowadzić do tragedii. I wreszcie, jak ważne jest wsparcie innych w obliczu wielkich problemów. 
Bardzo istotne i wyraziście zaznaczone jest tło opowieści. Czas zimnej wojny, obawy o wybuch nowego konfliktu, szukanie jedynej słusznej postawy, chęć wymuszenia na innych podporządkowania się myśleniu antykomunistycznemu. Strach przed innością, który nie pozwala zbliżyć się do sąsiadów i gra pozorów, tak chętnie toczona przez wszystkich mieszkańców. Nikt nie wie, co na prawdę dzieje się za zamkniętymi drzwiami u sąsiada, bo przecież z zewnątrz to taka dobra rodzina. Ba, żona nie wie, co na prawdę robi jej mąż, bo to nie jej sprawa, bo kobieta ma się zajmować domem i dziećmi. Nikt się w nic nie wtrąca, mimo przemożnej chęci, ze strachu, że zobaczy zbyt wiele, a może z taktu? Nie, raczej ze strachu przed wzięciem odpowiedzialności, za siebie i innych. 
Leniwa Niedziela zafundowała nam kolejny raz chwile z dobrą literaturą i kolejny raz mnie nie zawiodła, nie tylko wnętrzem książki, ale i oprawą. Kolejną świetną, urzekająco piękną okładką. Jak dla mnie seria jest warta poznania i już czekam na kolejną pozycję, a będzie to "Ostatni list od kochanka" Jojo Moyes, autorki wspaniałego "Zanim się pojawiłeś". Nie jest to co prawda nowość, ale wznowienie, jednak nie czytałam, więc czekam. :)

wtorek, 18 listopada 2014

"Hipacy chce się zakochać" - Katarzyna Ziemnicka



Kolejny tytuł dla dzieci, choć nie tylko, bo rodzice też będą zadowoleni.
"Hipacy chce się zakochać" to przyjemna, ciepła historia o kocie, który pewnego zimowego dnia stwierdza, że czegoś mu w życiu jednak brakuje. Myśli i myśli, aż w końcu dochodzi do wniosku, że tym czego potrzebuje jest druga osoba, tfu nie osoba, tylko kot. Chciałby mieć z kim dzielić radości i smutki, chciałby kogoś obdarować prezentem na Mikołajki, chciałby z kimś zajadać pasztet i dzielić się wrażeniami. Szukający miłości kot, pracuje na poczcie i za namową kolegi postanowił zapoznać się z kotkami, których imię z zaadresowanych listów, mu się spodoba. Wyszło z tego mnóstwo zabawnych sytuacji, bo nieśmiały Hipacy nie potrafił odpowiednio przedstawić swojej osoby. 
W końcu jednak trafia na kotkę dzięki, której jego serce mocniej zabiło, jednak nie obędzie się bez kłótni, jak to w komedii romantycznej być powinno. 
Książka jest to typowa komedia omyłek, którą czyta się jednym tchem. Bardzo podobała mi się postać Hipacego, poczciwego kota, który mimo całego swojego uroku nie miał nikogo bliskiego poza mamą. 
Pozycja ta może nam pomóc wprowadzić dzieci młodsze w świat uczuć, wytłumaczyć czym jest zakochanie, po co szukamy swojej drugiej połówki. A może nawet wesprze naszego malucha w czasie pierwszego przedszkolno-szkolnego zauroczenia. Zdecydowanie może nam też pomóc odpowiedzieć na pytanie: A dlaczego ciocia Marysia nie ma męża? Wnikliwie, ale też zabawnie przedstawia świat dorosłych uczuć i skomplikowaną drogę odnajdywania szczęścia, dając nadzieję na pozytywny koniec. 
Zastanawiałam się przez chwilę czytając tą książkę, czy nie lepiej byłoby akcję przenieść w okolice Walentynek, bo to przecież książka o miłości i zakochaniu. Ale właściwie czas świąteczny, zimowa aura i mróz również są odpowiednie. A poza tym przecież Walentynki to takie "amerykańskie" zwyczaje, a my mamy swoje polskie Boże Narodzenie, które przecież jest czasem miłości, ciepła rodzinnego i pojednania. 
Książka jest ładnie wydana, w twardej oprawie, przez Wydawnictwo Literatura, które do tej pory było mi nieznane. Cieszę się, że jest to książka polskiego autora, a właściwie autorki, bo uważam, że nasi polscy pisarze mają wyjątkowy talent do pisania dla dzieci. Ilustracje stworzone przez panią Martę Kurczewską są po prostu piękne, a Hipacy załamany po nieudanej randce rozmiękczył moje serce tak bardzo, że chciałabym go przytulic. Ach, bym zapomniała o niespotykanych imionach wybranek Hipacego, które od razu przypadły mi do gustu. Lubię książki, które wprowadzają coś niestandardowego i rozwijają język dziecka. Za to ogromny plus dla pisarki. Jednym słowem książka jest - świetna i polecam wszystkim, którzy szukają czegoś w miłosnej tematyce.

poniedziałek, 17 listopada 2014

"Więcej czerwieni" - Katarzyna Puzyńska


Tę pozycję przeczytali w tym roku już chyba wszyscy czytający kryminały. Przyszła pora i na mnie. Niestety nie miałam przyjemności przeczytać "Motylka" - wysławionego wszem i wobec debiutu Pani Katarzyny, nad czym niezmiernie ubolewam, ale w moje ręce wpadło "Więcej czerwieni" druga książka w jej dorobku. Po przeczytaniu wiem, że debiut musiał być równie udany i zamierzam nadrobić straty. 
Historia Daniela Podgórskiego, Klementyny Kopp i całej plejady równie barwnych bohaterów wciągnęła mnie bez reszty. Ani na chwilę nie byłam znudzona. Co rusz obstawiałam innego podejrzanego, choć już od połowy książki miałam dwóch głównych, którzy wydawali mi się najbardziej możliwi. Był to moim zdaniem dyrektor szkoły w Żabich Dołach i ksiądz. Nie pytajcie czemu. :) O jakże się pomyliłam. Jak pięknie zostałam zwiedziona. Jakim ogromnym zaskoczeniem było rozwiązanie zagadki wielokrotnego morderstwa nad jeziorem Bachotek i w kilku innych miastach Polski. 
Autorka świetnie prowadzi akcję, nie pozwala czytelnikowi przywiązać się za bardzo do obrazu swoich bohaterów, zmieniając go z czystego jak łza, na głęboką rysę na szkle, która ponownie jest przez nią polerowana, aby za moment znów się pogłębić. Niesamowite zwroty akcji, które sprawiają, że trudno odłożyć lekturę nie czując pokusy zajrzenia do kolejnego rozdziału, który i tak nie da nam odpowiedzi, za to wprowadzi nowy jeszcze ciekawszy wątek czy trop. Nie ma przestojów, przydługich opisów, nudnawych wynurzeń bohaterów. Akcja toczy się wartko i ciekawie. 
Nie można nie wspomnieć o wątku obyczajowym, zwykłym życiu, przemyśleniach i poglądach kolejnych postaci. Od razu wyczuwa się dobrą znajomość psychologii i duszy człowieka. Katarzyna Puzyńska zdecydowanie zasługuje na miano świetnego psychologa - pisarza. Sugestywnie wprowadza nas w świat swoich bohaterów sprawiając, że nie chcemy go opuszczać. 
No cóż, chyba każdy kto przeczytał "Więcej czerwieni" chciałby poznać panią Komisarz Klementynę Kopp, lub Młodszego Aspiranta Daniela Podgórskiego, albo ich oboje. W każdym razie ja bym chciała. 
Jedyną rzeczą, która jest przez samą autorkę nazywana jej znakiem rozpoznawczym, ale do której ja sama kompletnie nie potrafiłam się przekonać, jest ciągłe powtarzanie imion i nazwisk bohaterów. W pewnym sensie rozumiem autorkę, czytając jej argumenty na ten temat. Jednak dla mnie było to dość denerwujące i męczące, ale mniej więcej około 300 strony zaczęłam to ignorować. Zdecydowanie przeważyła chęć poznania zakończenia książki, mimo delikatnej irytacji tytułowaniem postaci. 
Generalnie jestem na TAK! i będę śledzić kolejne literackie poczynania Pani Katarzyny, bo już niedługo kolejna część losów policjantów z Lipowa i Brodnicy "Trzydziesta pierwsza". Czuję się przekonana i czekam tak jak inni. 

niedziela, 16 listopada 2014

Rozwiązanie konkursu - Magiczne drzewo



Co prawda w konkursie wzięły udział tylko 4 osoby, jednak nie zmienia to faktu, że wybór był trudny. Nagroda główna jest tylko jedna, ale postanowiłam wyróżnić wszystkie osoby biorące udział w konkursie. 
Wraz z mężem uznaliśmy, że książkę Magiczne Drzewo. Cień smoka wyślę do Pani Joanny Smolarek, za piękny wierszowany opis jej drzewa, które spełnia marzenia. Chcielibyśmy mieć takie w ogrodzie. :)

Natomiast Panie:
Joanna Bylica  
Katarzyna Małek
Danuta Kisiel 
otrzymują ode mnie wyróżnienie w postaci Zapiskowej zakładki zdobionej metodą decoupage z dowolnie wybranym motywem. 

Bardzo proszę w wiadomości prywatnej na facebooku bloga Zapiski-fiszki o adresy do wysyłki. A wyróżnione panie dodatkowo proszę o informację co chciałyby mieć na swoich zakładkach. 

Gratuluję! I oczywiście dziękuję, za udział w konkursie. :)


czwartek, 13 listopada 2014

"Każdego dnia" - zbiór opowiadań



"Każdego dnia coraz więcej jest w moim życiu wątpliwości, znaków zapytania." - to zdanie zapoczątkowało lawinę działań, dzięki którym powstała wyjątkowa książka. Wyjątkowa, bo dochód z niej przeznaczony jest na Fundację Marka Kamińskiego wspierającą chore i niepełnosprawne dzieci. Wyjątkową również dlatego, że nie tylko zawodowi pisarze i artyści przyczynili się do jej powstania, ale też osoby chore i niepełnosprawne napisały opowiadania zaczynające się od słów "Każdego dnia...". Całym przedsięwzięciem kierowała pełna energii i optymizmu Gabriela Gargaś, za co w jej stronę wielki ukłon. 

Czytając opowiadania czułam się tak, jakbym zaglądała przez odsłoniętą firankę do mieszkań kolejnych bohaterów. Poznawałam ich życie, myśli, poglądy, nadzieje, marzenia, obawy. Wiele z tych opowiadań dotyczy walki z samym sobą, przezwyciężania swoich słabości i dążenia do celu. Nie wszystkie są wymyślonymi historiami, te fikcyjne są w mniejszości. Głównie są to prawdziwe historie ludzi, którzy w jakiś sposób "wygrali swoje życie". Najbardziej wzruszające, a jednocześnie ogromnie motywujące są opowieści osób zmagających się z nieuleczalną chorobą i niepełnosprawnością, które mimo to nie tracą wiary w lepsze jutro i nadziei na szczęście. Mam wrażenie, że antologia ta przywołuje do porządku naszą polską naturę narzekaczy. Delikatnie, aczkolwiek sugestywnie, pokazuje bowiem że każdy z nas ma się z czego cieszyć. Każdy z nas powinien docenić to co dostaje od losu i łapać każdą nadarzającą się okazję, aby żyć pełnią życia. Cóż z tego, że nie każdy jest znanym aktorem, nie każdy też ma sławę, czy pieniądze, nie każdy ma nieskazitelne zdrowie, nie każdy może sobie pozwolić na wyprawę na Kilimandżaro. Ale każdy bez względu na wiek, pochodzenie, status społeczny i poglądy może codziennie wieczorem zatrzymać się na moment i pomyśleć, że kolejny raz życie ofiarowało nam tak wiele. Ten zbiór właśnie do takiej refleksji skłania i jak najbardziej mi to odpowiadało. 
Ze wszystkich przeczytanych opowiadań zapadły mi w pamięć dwa. Pierwsze to historia Eweliny Skarżyńskiej, która mimo choroby stara się realizować swoje plany, spełniać marzenia. Dziewczyny, która potrafi uśmiechać się do świata mimo wszystko i zarażać innych swoim entuzjazmem i niezłomnością ducha. Drugie, to opowiadanie Gabrieli Gargaś, o tym żeby doceniać zwyczajność. Nie oczekiwać ciągłych ekscytujących wrażeń, nagłych zwrotów w życiu, czy niespodziewanych wydarzeń, ale dostrzec, że codzienność, powtarzalność i rutyna też są piękne, ważne i wyjątkowe. Pozwalają bowiem budować bezpieczeństwo, które tak bardzo jest nam potrzebne na co dzień. 

Antologia jest na prawdę ładnie wydana, z piękną okładką (z przodu, ale też z tyłu), która całkowicie skradła moje serce. Warto również wspomnieć o ilustracjach zwieńczających opowiadania, które świetnie odzwierciedlają sens opowieści i nadają całości artystycznego klimatu. 

Jedyne co mnie niemalże zniechęciło do tej książki to dostępność. Można ją kupić w Empiku. Na 3 Empiki w "moim" mieście "dostępna" była w jednym. Byłam po nią 3 razy. Za każdym razem ktoś z obsługi informował mnie, że jest na zapleczu, jeszcze nie wypakowana - 3 tygodnie po premierze! Za trzecim razem miła pani z warkoczem, po długich poszukiwaniach oznajmiła: "Wie Pani co, nie widzę nigdzie tej książki. Od 3 tygodni jej szukam i nic. Czasem zdarza się, że dostajemy coś wirtualnie, a tak na prawdę tego nie ma." I obdarzyła mnie zniewalającym uśmiechem. Nie wiem czy to przez mojego syna jestem taka cierpliwa i wyrozumiała, czy z jakiegoś innego magicznego powodu, ale cóż uśmiechnęłam się ładnie, podziękowałam i zamówiłam przez internet. Z dostawą do tego nieszczęsnego sklepu na E. prosząc w duchu, żeby dotarła faktycznie, a nie wirtualnie ;). Troszkę jestem rozczarowana tym, że Empik podejmując się sprzedaży książki charytatywnej traktuje ją po macoszemu. No ale w końcu biznes, to biznes...

piątek, 7 listopada 2014

"Kochając syna" - Lisa Genova


Rzadko czytam książkę, która porusza mnie tak jak ta. Rzadko płaczę w poduszkę na długo po tym jak skończyłam. Rzadko nie potrafię zebrać myśli w jeden klarowny przekaz. Tym razem zostałam pokonana. Pokonana przez Lisę Genovę, która napisała o bliskim mi temacie w przejmujący sposób. Jestem nauczycielem–terapeutą w przedszkolu i klasach młodszych, moją wielką pasją poza czytaniem jest praca. Ale nie ta „zwykła” w grupie, tylko godziny terapeutyczne z dzieciakami. Temat autyzmu jest mi szczególnie bliski, dzięki mojej wspaniałej koleżance-mentorce, która na ten temat wie chyba wszystko, a jeśli nie wszystko, to bardzo niewiele jej brakuje. Dzięki Kasiu J

Ale wróćmy do książki. Wydawałoby się, że to historia jakich wiele…ot autyzm, tudzież chore dziecko i dwie kobiety ze swoimi problemami. 
Otóż nie. Dla mnie ta historia jest wyjątkowa i taką pozostanie. Po pierwsze Anthony z zamiłowaniem do odcieni bieli. Po drugie Oliwia, która widzi głównie szarość. Po trzecie Beth, która chciałaby mieć w życiu pastelowo (takie same bluzeczki w jasnych barwach, idealne zdjęcia w ramkach), a ma ostre, krzyczące, wyraziste kolory, od żółci radości, po czerń żalu i czerwoną zdradę.  Obie kobiety, tak bardzo się od siebie różniące, które właściwie się nie znają, a szukają odpowiedzi na to samo pytanie. Między nimi Anthony w swoim świecie nieidealnie okrągłych kamyków, o wielu odcieniach bieli. W świecie liczb, w świecie rządzonym przez Zasadę Niezmienności i Zasadę Zależności, pogubiony w swoim mózgu, który jednak wie więcej niż niejeden dorosły.


Lisa Genova zawarła w swojej książce wszystko co dobra lektura posiadać powinna. Przedstawiła całą gamę emocji, od radości po smutek i żal. Nakreśliła wyraziste postaci, które od pierwszych chwil wzbudzają nasze zaufanie. I przede wszystkim zawarła pytanie. Pytanie na które szuka się odpowiedzi, które z każdą stroną jest coraz wyraźniejsze. A kiedy w końcu pojawia się odpowiedź, okazuje się zaskakująco oczywista, a jednocześnie bardzo trudna.  Autorka poruszyła we mnie każdą cząstkę duszy. Sprawiła, że nie tylko doceniłam swoje życie i swoją rodzinę, ale też na nowo spojrzałam na dzieciaki z którymi pracuję. Pokazała, że nawet brak kontaktu, brak dotyku, przytulenia, spojrzenia w oczy nie oznacza braku miłości. Pokazała, że w małych gestach, takich jak wspólne patrzenie w niebo, czy układanie kamyków kryje się wielka moc. Oswoiła autyzm, śmierć, żal, zdradę. Otworzyła mi oczy na to, że każda zmiana nawet ta, która z pozoru wydaje się okropna i nie do przejścia, może przynieść coś dobrego. 
Szczęście, które można zgubić i odnaleźć. Radość z kontaktu z drugim człowiekiem, która znika w prozie codzienności. Marzenia, które zakopujemy niezauważenie. I miłość, która dla nas jest jednowymiarowa, warunkowa i gaśnie jeśli coś idzie nie tak, jak powinno. Wszystko to znalazło się w tej książce. Na to zwróciłam uwagę, a pewnie jest jeszcze mnóstwo rzeczy, które dostrzegłby ktoś inny.
Książki Lisy Genovy rządzą się Zasadą Niezmienności. Są zawsze, niezmiennie dobre. Jeśli jeszcze nie czytaliście nic tej autorki, to najwyższy czas to zmienić. 

KONKURS - Magiczne drzewo. Cień Smoka



Pierwszy i oczywiście nie ostatni konkurs na Zapiskach. 

Złożyło się świetnie, bo przypadkowo dostałam drugi egzemplarz najnowszej części Magicznego Drzewa, więc postanowiłam podzielić się z wami. Wydawnictwo ZNAK poparło pomysł, zatem zaczynamy. Jako, że uwielbiam czytać, konkurs będzie literacki. 

Szczegóły poniżej w regulaminie:

1. Polub stronę Zapiski-fiszki na facebooku.
2. Polub posta z konkursem.
3. Na blogu w komentarzu, pod postem konkursowym, zostaw odpowiedź na pytanie:
Jakie byłoby Twoje magiczne drzewo? (opisz wygląd i właściwości drzewa i wszystko co przyjdzie Ci do głowy) max. 10 zdań.
4. Odpowiedź konkursową zaczynamy słowami: Moje magiczne drzewo...
a kończymy: Tak to widzę ja - (tu nick lub imię i nazwisko)
5. Konkurs trwa od 07.11.2014 do 14.11.2014 do 23.59.
6. Wyniki zostaną ogłoszone do 3 dni od daty zakończenia konkursu na blogu w nowym poście.
7. Na adres do wysyłki czekam 3 dni, potem wybieram kolejnego zwycięzcę.
8. Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski.

POWODZENIA!

P. S. Zapytajcie dzieci jakie może być drzewo, one zawsze mają dobre pomysły ;)