środa, 11 lutego 2015

"Nie odchodź" - Lisa Scottoline



Nadrabiając klubowe zaległości jakiś czas temu kupiłam sobie e-book "Nie odchodź", była to druga książka wydana w serii Kobiety to czytają. Mnie do klubu przywiodła powieść "To, co zostało" Jodi Picoult, więc z tą pozycją wcześniej się rozminęłam. Całe szczęście postanowiłam uzupełnić braki. Książka leżała i czekała na dobry czas. W końcu się doczekała, bo poczułam nieodpartą chęć zapoznania się z lekarzem wojskowym, który musiał szybko stać się odpowiedzialnym ojcem. 
Po wcześniejszych książkach autorki wiedziałam czego mogę się spodziewać. Wartkiej akcji, życiowych zawirowań, trudnych problemów z jakim muszą zmierzyć się bohaterowie i ciekawie zarysowanych postaci. Nie zawiodłam się w żadnym z tych punktów. 
Mike Scanlon, lekarz odbywający służbę w Afganistanie pewnego dnia zostaje poinformowany, że jego żona Chloe miała śmiertelny wypadek w domu. Mike dostaje przepustkę i jedzie do kraju, w którym została jeszcze jego kilkumiesięczna córeczka. Nie potrafiąc poradzić sobie z zaistniałą sytuacją, a także pod wpływem presji przełożonych przedłuża służbę o kolejny rok. Małą córeczkę zostawia pod opieką wujostwa. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że kończąc zmianę wraz z kompanami zostaje zaatakowany. W wyniku wypadku traci rękę, a tym samym traci możliwość wykonywania swojej pracy. Wraca do kraju. Tam niestety sytuacja nie układa się po jego myśli. Niezałatwione sprawy, niejasna śmierć żony, odrzucenie przez córkę - wszystko to sprawia, że Mike nie potrafi szybko stanąć na nogi i wziąć odpowiedzialności za siebie i córkę. Wujkowie postanawiają odebrać mu małą. 
Historia całkowicie mnie pochłonęła. W każdej sekundzie czytania kibicowałam głównemu bohaterowi. Nawet jeśli coś szło nie tak, nawet jeśli nie stawał na wysokości zadania, nawet jeśli był egoistą i myślał o sobie, a nie o dziecku. Spytacie dlaczego? Przecież gość, który zażywa środki przeciwbólowe w za dużej dawce jest uzależniony, jest nieodpowiedzialny, ewidentnie nie nadaje się na ojca. Tak, jednak to tylko jedna strona medalu. Ta druga to rodzina. Czy oni naprawdę nie rozumieli, że jeśli nauczą dziecko, że są mamą i tatą, to ono potem będzie traktowało ojca jak wroga? Czy nie mogli pomóc mu odkryć przyczyny śmierci żony? Czy nie mogli pomóc mu zaaklimatyzować się w ojczyźnie, zamiast od razu wymagać? 
Autorka świetnie poradziła sobie z tematem dla nas dalekim. Mało kto zdaje sobie sprawę jak wygląda wojna, jak wygląda służba wojskowa i przede wszystkim jak wygląda późniejsze przystosowanie się do normalnego życia - po wojnie. Ja też tego tak naprawdę nie wiem, bo co wie ktoś, kto poczytał, czy pogadał z kolegami, którzy stamtąd wrócili. Wie tylko tyle, ile oni chcieli mu powiedzieć, tyle ile wyczytał z treści i między wierszami, tyle ile potrafi sobie wyobrazić. Lisa Scottoline nie podała nam cukierkowej opowieści, nie pokazała też całkiem brutalnego świata wojny. Potrafiła wypośrodkować te dwa bieguny. Ukazując bohatera wojennego przedstawiła też jego ciemną stronę. Stronę zwykłego życia, które okazało się o wiele trudniejsze niż wszystkie bohaterskie czyny razem wzięte. 
Mike, który musiał poradzić sobie z amputacją, z walką o córkę i odkryciem prawdy związanej ze śmiercią żony. Moim zdaniem wyszedł zwycięsko z batalii zwanej życiem. Nie obyło się bez ofiar, jednak można powiedzieć, że w ogólnym rozrachunku Mike wygrał tą wojnę. Wojnę z samym sobą, ze swoimi słabościami i lękami. 
Nie chciałam oceniać go źle jako ojca. Potykał się, czasem poddawał, ale walczył. Musiał zrozumieć czym dla niego jest bycie ojcem, ile znaczy dla niego córeczka. Musiał dojrzeć do odpowiedzialności i decydowania za dwoje. Kobiety mają łatwiej, noszą dziecko pod sercem 9 miesięcy. Przechodzą ból porodu, potem muszą zajmować się maluchem. W nich niemal zawsze, automatycznie rodzi się miłość. Mężczyzna potrzebuje interakcji, informacji zwrotnej, że jest ważny, potrzebny, kochany. Z dzieckiem jest mu trudno nawiązać więź automatyczną. Więź ojca z swoją pociechą rodzi się powoli i rozwija stopniowo. Dlatego właśnie uważam, że Mike miał prawo popełniać błędy i powinien dostać czas na to, żeby poczuć się tatą. 
Lisa Scottoline proponuje nam trudną tematykę i podaje ją w cudownie przystępny sposób. Nie chciałam skończyć czytać. Chciałam aby opowieść biegła dalej. Przywiązałam się do Mike i jego córki. Bardzo emocjonalnie przeżywałam, każde ich niepowodzenie. Książka bardzo mi się podobała i żałuję, że nie wzięłam udziału w klubowej dyskusji, dzięki której zawsze mam szersze spojrzenie na każdą przeczytaną pozycję. Już czekam, aż sięgnę po najnowszą "Cicho sza" i sprawdzę, czy kolejny raz zatracę się w opowieści snutej przez panią Scottoline. 

Wyzwanie książkowe 2015 - 4/52

1 komentarz:

  1. To naprawdę trudna tematyka. Chętnie przeczytam, gdyż lubię takie książki.

    OdpowiedzUsuń