Nie jestem blogerem współpracującym na stałe z wydawnictwami, bo fizycznie nie mam na to czasu. Nie zawsze też mam ochotę czytać daną książkę. Czasem kupuję i nie czytam od razu, potem leży na półce i czeka na swój czas. Jednak są takie pozycje, na których bardzo mi zależy. Wtedy zbieram całą swoją odwagę i piszę do wydawnictwa z zapytaniem o egzemplarz recenzencki. Tak się stało w przypadku Kotka Mamrotka. Szczęśliwie moja prośba została spełniona i stałam się usatysfakcjonowaną posiadaczką niesfornego kociaka.
Kiedy pojawiły się pierwsze zapowiedzi książki wiedziałam, że muszę się z nią zapoznać, bo po pierwsze i najważniejsze książeczka jest czarno-biała, a ja jako terapeuta jestem zwolennikiem wszystkiego co czarno-białe. Wszak tekst w podręczniku jest czarny na białym tle, nie mruga, nie błyszczy i nie zmienia kolorów w ważnych fragmentach. Zatem, aby przygotować pociechę do nauki w szkole musimy ją zaznajomić z obrazkami monochromatycznymi.
Nasze dzieci są atakowane kolorem, wzorem, fakturą, dźwiękiem. Rzadko mają możliwość wyciszenia zmysłów, skupienia się na detalach. To sprawia, że coraz więcej małych szkrabów ma problemy z koncentracją uwagi, nie potrafi na chwilę usiedzieć w miejscu (wszędzie ADHD, prawda? każde dziecko jest niegrzeczne, czyż nie?) i nieustannie domaga się uwagi, bądź co gorsze włączenia telewizora, komputera, playstation, tabletu czy innego sprzętu. Wiemy, że to źle, ale co z tym zrobić? Jak sprawić by nasz kochany urwis na chwilę się zainteresował? Jak zaszczepić w nim chęć do czytania i miłość do słowa?
Nasze dzieci są atakowane kolorem, wzorem, fakturą, dźwiękiem. Rzadko mają możliwość wyciszenia zmysłów, skupienia się na detalach. To sprawia, że coraz więcej małych szkrabów ma problemy z koncentracją uwagi, nie potrafi na chwilę usiedzieć w miejscu (wszędzie ADHD, prawda? każde dziecko jest niegrzeczne, czyż nie?) i nieustannie domaga się uwagi, bądź co gorsze włączenia telewizora, komputera, playstation, tabletu czy innego sprzętu. Wiemy, że to źle, ale co z tym zrobić? Jak sprawić by nasz kochany urwis na chwilę się zainteresował? Jak zaszczepić w nim chęć do czytania i miłość do słowa?
Nie jest to łatwe zadanie. Jednak coraz więcej mamy możliwości i pomocy. Wydawnictwa przygotowują dla nas zestawy fantastycznych pozycji, firmy produkujące zabawki prześcigają się w udowadnianiu edukacyjnego wpływu kolejnej rzeczy na nasze dziecko. Jednak aby czytać, trzeba się nauczyć koncentrować i wyciszać. Z pomocą przychodzi nam wiele pomocy, gier, książeczek i takich właśnie "mądrych" zabawek powinniśmy szukać.
Jedną z takich genialnych pozycji może być Kotek Mamrotek. Książka która posługuje się obrazem, bo tekstu tu mamy jak na lekarstwo. Nie jest to bynajmniej wada, o nie! Zdecydowana zaleta, bowiem tekst jest podsumowaniem każdej historyjki. Zdania końcowe są trafne, błyskotliwe i pomagają zrozumieć sens przygody naszego kociego przyjaciela, bo że z Kotkiem każdy się zaprzyjaźni nie podlega w ogóle dyskusji. W pozycji tej na każdych dwóch stronach znajdziemy zabawne i niezwykle kreatywne historyjki pięcio- lub sześcioobrazkowe. Każda z nich jest zbudowana w taki sposób, aby nie dawać gotowej odpowiedzi. Dziecko musi się zastanowić, skupić na obrazku, w którym każdy detal ma znaczenie, a następnie przemyśleć jego związek z kolejną ilustracją. Książeczka uczy dzieci wyciągania wniosków, rozwija umiejętność myślenia przyczynowo-skutkowego, zachęca do opowiadania, a więc rozwija język i mowę. To, że jest zabawna, a wręcz śmieszna sprawia, że mały wiercipięta nie ucieka, ale chce poznać kolejne przygody Kotka Mamrotka.
Zapoznałam z Kotkiem kilku dorosłych, którzy wyrazili całkowitą aprobatę, aczkolwiek też stwierdzili, że niektóre przygody są "trudne". Zatem, jako prawdziwy odkrywca, postanowiłam to sprawdzić. Na dzieciach, nie na sobie (w końcu podobno też jestem dorosła). Wzięłam Kotka na zajęcia terapeutyczne z dziećmi mającymi trudności w nauce do klas 1-3 szkoły podstawowej. Kotek im się bardzo spodobał! I choć pozycja adresowana jest dla dzieci młodszych, to w tym wypadku świetnie się sprawdziła, bo dzieci mające trudności poznawcze potrzebują prostszych niż rówieśnicy zadań, aby nabrać pewności siebie i uwierzyć w swoje umiejętności. Faktycznie nie wszystkie przygody były dla nich całkowicie zrozumiałe, potrzebowali mojej pomocy przy wyciąganiu wniosków. Jednak uważam to za ogromny plus, bo oznacza to, że historyjki będą pomocne w nauce logicznego myślenia i ustalania związków przyczynowo-skutkowych także w tym przedziale wiekowym. Wzięłam Kotka również do dzieci przedszkolnych, na zwykłe zajęcia popołudniowe. Tam dopiero była radość, bo zamiast słuchać jak Pani czyta sami opowiadali. Wspólnie śmialiśmy się z niesamowitych pomysłów Mamrotka, a potem ocenialiśmy ich realność, bezpieczeństwo tego typu zabawy i sam pomysł.
Jak dla mnie książka jest w 100% trafiona. Spodoba się nie tylko maluchom, ale też dzieciom we wczesnym wieku szkolnym. Pomoże rodzicom w wyciszeniu swoich pociech i zachęceniu ich do opowiadania, a potem czytania bajek. Mimo, że nie jest to typowa pomoc terapeutyczna, polecam ją wszystkim pedagogom, terapeutom, psychologom i logopedom. Możemy ją wykorzystać na wiele sposobów. Czy to pokazując dobre i złe zachowania, czy szukając zamierzonych! błędów językowych, oraz w każdy inny sposób, jaki tylko podpowie nam nasza kreatywność.
Dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za udostępnienie egzemplarza do recenzji!
I czekam na kolejną tego typu pozycję!
To naprawdę interesująca książeczka. Będę więc polecać!
OdpowiedzUsuń