poniedziałek, 9 lutego 2015

"Kochanek pani Grawerskiej" - Krystyna Śmigielska recenzja przedpremierowa


Dziś mam nie lada gratkę. U mnie na blogu zdarza się to niezwykle rzadko, więc jest to wydarzenie dla mnie doniosłe. Zapraszam Was na recenzję przedpremierową, książki Krystyny Śmigielskiej "Kochanek pani Grawerskiej" wydanej pod skrzydłami wydawnictwa Replika . 

Będę szczera, byłam zachwycona czytaniem niewydanego jeszcze egzemplarza. Mimo, że było mi z nim początkowo jakoś nie po drodze. Zaczęłam, odłożyłam na kilka dni, potem znowu kilka stron, aż w końcu usiadłam i powiedziałam dość. Czytam! Czytałam, czytałam i nie chciałam przestać póki nie skończę. 
"Kochanek pani Grawerskiej" - polityka, pieniądze, władza i kobiety. Książka jest wyjątkowa z kilku powodów. Po pierwsze jest przesiąknięta na wskroś polskością. Według mnie jest to jej ogromny atut. Szczerze mówiąc obawiałam się trochę lektury czerpiącej z amerykańskich pozycji, jednak pozytywnie się rozczarowałam. Postaci, problemy, język, sytuacja gospodarcza, polityczna a nawet materialna są typowo polskie. Wszystko to sprawia, że czytając mamy wrażenie, że akcja dzieje się na sąsiednim podwórku, tuż obok nas. Co więcej autorka daje nam tak dobrze skonstruowaną powieść, że pozostajemy z przekonaniem, że świat rodzimej polityki właśnie tak wygląda, a akcja powieści powstała na kanwie prawdziwych wydarzeń. Nasza scena polityczna nie jest obrazem cnót i chluby i absolutnie nie należy się z tego cieszyć, jednak właśnie realność lektury, jest jej wielką siłą. 
Po drugie akcja toczy się w zawrotnym tempie. Nawet jeśli z pozoru nic się nie dzieje, to wiemy, że każdy detal ma znaczenie. Wszystko zostało dobrze przemyślane, nie ma niedociągnięć, niedomówień, ale nie ma też oczywistości. Krystyna Śmigielska zafundowała nam złożoną, ciekawą układankę, w której z każdą kolejną stroną poprzednie wydarzenia tworzą fascynującą całość. Jest to opowieść czysto sensacyjna, gotowy scenariusz jeśli nie filmu,to na pewno jednego z odcinków dobrego serialu akcji. 
Po trzecie bohaterowie. Nie czarno - biali, nie tylko źli, albo tylko dobrzy, choć mamy wielką ochotę ich zaszufladkować. Jednak w każdym z nich znajdujemy kierujące nimi motywy. Każdego moglibyśmy w jakiś sposób usprawiedliwić. Nawet polityków, którzy z pozoru na wskroś egoistyczni, działają pod wpływem silnego stresu, nacisków z zewnątrz, czy chęci utrzymania status quo. Nawet porywaczy, którzy mimo złych zamiarów starają się tylko poprawić swoją sytuację. 
"Kochanek pani Grawerskiej" jest pozycją mówiącą o wielkich pieniądzach, żądzy władzy i malwersacjach mienia społecznego. Jednak bardzo ważnym poruszonym tu wątkiem jest szacunek do kobiet. Szacunek, który ulatnia się im wyżej postawiony jest mężczyzna. Władza najwidoczniej odbiera męskiemu gronu umiejętność empatii. Zanikają zasady dobrego wychowania, a kobieta jest jedynie przedmiotem, który ma się dopasować do aktualnego stanu rzeczy. Potrzeba ciepła i bliskości jednak nie znika, żadne pieniądze czy błysk reflektorów nie zastąpią zainteresowania, uwagi i czułości, jakiej szuka się u drugiej osoby. I tu okazuje się, że nawet w najbardziej dramatycznych okolicznościach ludzie są zdolni do współodczuwania, zainteresowania i wreszcie zauroczenia. Może właśnie wtedy pokazuje się nasze prawdziwe ja, kiedy odkrywamy swoje granice, sprawdzamy co jesteśmy w stanie znieść, i jak daleko możemy się posunąć. Właśnie w takiej sytuacji autorka umieściła wątek romantyczny. Nie w pokojach hotelowych, nie na dyskretnych spotkaniach, ale w obliczu zagrożenia, w uwięzieniu, z dala od cywilizacji. Czy to dobrze? Tak, bo właśnie ten zabieg przywraca wiarę w drugiego człowieka. Sprawia, że w trakcie lektury przesiąkniętej negatywnymi postawami odzyskujemy nadzieję, że są jeszcze obok nas uczciwi, wrażliwi ludzie, którzy wyciągną do nas pomocną dłoń. 
Cieszę się, że miałam możliwość przeczytać tą książkę. Bez zbędnego patosu, bez zawoalowanych sugestii, odważnie przedstawia ona świat władzy i wzajemnych powiązań, gdzie nawet przyjaciele są wrogami, i nikt nie jest godny zaufania. Z drugiej strony pokazując jak bardzo odbija się to na życiu rodzin, żon, dzieci. I jak mało od nich zależy, jak bardzo są oni tłem, ładnym obrazkiem, upiększającą tapetą. Sensacja z świetnym wątkiem społeczno-obyczajowym. Muszę przyznać, że warto było poznać "Kochanka pani Grawerskiej". 
Dziękuję wydawnictwu Replika za udostępnienie egzemplarza recenzyjnego i obdarzenie mnie zaufaniem!

2 komentarze: