poniedziałek, 17 listopada 2014

"Więcej czerwieni" - Katarzyna Puzyńska


Tę pozycję przeczytali w tym roku już chyba wszyscy czytający kryminały. Przyszła pora i na mnie. Niestety nie miałam przyjemności przeczytać "Motylka" - wysławionego wszem i wobec debiutu Pani Katarzyny, nad czym niezmiernie ubolewam, ale w moje ręce wpadło "Więcej czerwieni" druga książka w jej dorobku. Po przeczytaniu wiem, że debiut musiał być równie udany i zamierzam nadrobić straty. 
Historia Daniela Podgórskiego, Klementyny Kopp i całej plejady równie barwnych bohaterów wciągnęła mnie bez reszty. Ani na chwilę nie byłam znudzona. Co rusz obstawiałam innego podejrzanego, choć już od połowy książki miałam dwóch głównych, którzy wydawali mi się najbardziej możliwi. Był to moim zdaniem dyrektor szkoły w Żabich Dołach i ksiądz. Nie pytajcie czemu. :) O jakże się pomyliłam. Jak pięknie zostałam zwiedziona. Jakim ogromnym zaskoczeniem było rozwiązanie zagadki wielokrotnego morderstwa nad jeziorem Bachotek i w kilku innych miastach Polski. 
Autorka świetnie prowadzi akcję, nie pozwala czytelnikowi przywiązać się za bardzo do obrazu swoich bohaterów, zmieniając go z czystego jak łza, na głęboką rysę na szkle, która ponownie jest przez nią polerowana, aby za moment znów się pogłębić. Niesamowite zwroty akcji, które sprawiają, że trudno odłożyć lekturę nie czując pokusy zajrzenia do kolejnego rozdziału, który i tak nie da nam odpowiedzi, za to wprowadzi nowy jeszcze ciekawszy wątek czy trop. Nie ma przestojów, przydługich opisów, nudnawych wynurzeń bohaterów. Akcja toczy się wartko i ciekawie. 
Nie można nie wspomnieć o wątku obyczajowym, zwykłym życiu, przemyśleniach i poglądach kolejnych postaci. Od razu wyczuwa się dobrą znajomość psychologii i duszy człowieka. Katarzyna Puzyńska zdecydowanie zasługuje na miano świetnego psychologa - pisarza. Sugestywnie wprowadza nas w świat swoich bohaterów sprawiając, że nie chcemy go opuszczać. 
No cóż, chyba każdy kto przeczytał "Więcej czerwieni" chciałby poznać panią Komisarz Klementynę Kopp, lub Młodszego Aspiranta Daniela Podgórskiego, albo ich oboje. W każdym razie ja bym chciała. 
Jedyną rzeczą, która jest przez samą autorkę nazywana jej znakiem rozpoznawczym, ale do której ja sama kompletnie nie potrafiłam się przekonać, jest ciągłe powtarzanie imion i nazwisk bohaterów. W pewnym sensie rozumiem autorkę, czytając jej argumenty na ten temat. Jednak dla mnie było to dość denerwujące i męczące, ale mniej więcej około 300 strony zaczęłam to ignorować. Zdecydowanie przeważyła chęć poznania zakończenia książki, mimo delikatnej irytacji tytułowaniem postaci. 
Generalnie jestem na TAK! i będę śledzić kolejne literackie poczynania Pani Katarzyny, bo już niedługo kolejna część losów policjantów z Lipowa i Brodnicy "Trzydziesta pierwsza". Czuję się przekonana i czekam tak jak inni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz