Rzadko czytam książkę, która porusza mnie tak jak ta. Rzadko
płaczę w poduszkę na długo po tym jak skończyłam. Rzadko nie potrafię zebrać
myśli w jeden klarowny przekaz. Tym razem zostałam pokonana. Pokonana przez
Lisę Genovę, która napisała o bliskim mi temacie w przejmujący sposób. Jestem
nauczycielem–terapeutą w przedszkolu i klasach młodszych, moją wielką pasją
poza czytaniem jest praca. Ale nie ta „zwykła” w grupie, tylko godziny
terapeutyczne z dzieciakami. Temat autyzmu jest mi szczególnie bliski, dzięki
mojej wspaniałej koleżance-mentorce, która na ten temat wie chyba wszystko, a
jeśli nie wszystko, to bardzo niewiele jej brakuje. Dzięki Kasiu J
Ale wróćmy do książki. Wydawałoby się, że to historia jakich wiele…ot autyzm, tudzież
chore dziecko i dwie kobiety ze swoimi problemami.
Otóż nie. Dla mnie ta historia jest wyjątkowa i taką pozostanie. Po pierwsze
Anthony z zamiłowaniem do odcieni bieli. Po drugie Oliwia, która widzi głównie
szarość. Po trzecie Beth, która chciałaby mieć w życiu pastelowo (takie same
bluzeczki w jasnych barwach, idealne zdjęcia w ramkach), a ma ostre, krzyczące,
wyraziste kolory, od żółci radości, po czerń żalu i czerwoną zdradę. Obie kobiety, tak bardzo się od siebie
różniące, które właściwie się nie znają, a szukają odpowiedzi na to samo
pytanie. Między nimi Anthony w swoim świecie nieidealnie okrągłych kamyków, o
wielu odcieniach bieli. W świecie liczb, w świecie rządzonym przez Zasadę
Niezmienności i Zasadę Zależności, pogubiony w swoim mózgu, który jednak wie
więcej niż niejeden dorosły.
Lisa Genova zawarła w swojej książce wszystko co dobra
lektura posiadać powinna. Przedstawiła całą gamę emocji, od radości po smutek i
żal. Nakreśliła wyraziste postaci, które od pierwszych chwil wzbudzają nasze
zaufanie. I przede wszystkim zawarła pytanie. Pytanie na które szuka się
odpowiedzi, które z każdą stroną jest coraz wyraźniejsze. A kiedy w końcu
pojawia się odpowiedź, okazuje się zaskakująco oczywista, a jednocześnie bardzo
trudna. Autorka poruszyła we mnie każdą
cząstkę duszy. Sprawiła, że nie tylko doceniłam swoje życie i swoją rodzinę,
ale też na nowo spojrzałam na dzieciaki z którymi pracuję. Pokazała, że nawet
brak kontaktu, brak dotyku, przytulenia, spojrzenia w oczy nie oznacza braku
miłości. Pokazała, że w małych gestach, takich jak wspólne patrzenie w niebo,
czy układanie kamyków kryje się wielka moc. Oswoiła autyzm, śmierć, żal,
zdradę. Otworzyła mi oczy na to, że każda zmiana nawet ta, która z pozoru
wydaje się okropna i nie do przejścia, może przynieść coś dobrego.
Szczęście, które można zgubić i odnaleźć. Radość z kontaktu z drugim człowiekiem,
która znika w prozie codzienności. Marzenia, które zakopujemy niezauważenie. I
miłość, która dla nas jest jednowymiarowa, warunkowa i gaśnie jeśli coś idzie
nie tak, jak powinno. Wszystko to znalazło się w tej książce. Na to zwróciłam
uwagę, a pewnie jest jeszcze mnóstwo rzeczy, które dostrzegłby ktoś inny.
Książki Lisy Genovy rządzą się Zasadą
Niezmienności. Są zawsze, niezmiennie dobre. Jeśli jeszcze nie czytaliście nic
tej autorki, to najwyższy czas to zmienić.
świetnie opisałaś emocje towarzyszące czytaniu tej książki,myślę dokładnie tak samo!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzytałam twoją recenzję i inne też :) po wrzuceniu swojej, będę do Ciebie zaglądać, bo czytasz świetne książki :) Pozdrawiam :)
UsuńZostałam zachęcona :)
OdpowiedzUsuń