Jeszcze nigdy na blogu nie pisałam o tym gdzie bywam i co widziałam, aż do teraz. Stało się tak dlatego, że pierwszy raz od bardzo dawna zostałam zahipnotyzowana wydarzeniem, w którym miałam przyjemność uczestniczyć. Piątek 10-tego lutego zapisze się w mojej pamięci na długo, a nawet śmiem twierdzić, że na zawsze. Mimo, że minęło już sporo czasu to emocje nadal są żywe i domagały się przekształcenia w tekst, zatem napisałam co następuje...
W piątek 10-tego wraz z mężem i trzema bliskimi osobami braliśmy udział w Recitalu organizowanym w Polskim Radiu Katowice. Koncert był nie lada gratką. Wokalista - Jacek Stęszewski znany nam od lat z rockowego zespołu Koniec Świata nagrał solową płytę. Jest to drugi solowy krążek, który mamy przyjemność odsłuchiwać. Pierwsza płyta od razu przypadła nam do gustu. Klimat, teksty i ewidentnie poetycki wydźwięk albumu sprawiły, że w głośnikach rozbrzmiewał nieustannie. Zapowiedź drugiej płyty wywołała u nas niemały entuzjazm. "Peweksówka" dotarła do nas na dwa tygodnie przed oficjalną premierą. Od tej pory słychać ją w domu niemal cały czas. Nawet mały Rado ma swój ulubiony kawałek, który śpiewa podczas zabawy. Cieszymy się niezmiernie, bo czym skorupka za młodu...wiadomo :).
Ale miało być o recitalu, zatem wracam do relacji. Pierwszy raz uczestniczyłam w koncercie w radiu. Koncercie, który był rejestrowany i transmitowany na żywo. Było to niemałe przeżycie, umysł podsuwał różne wizje, to też mocno odczuwałam klimat miejsca. Sama muzyka, choć znana mi z płyty, w tym otoczeniu sprawiła, że weszłam w dziwny stan. Miałam wrażenie, że biorę udział w swoistym spektaklu, który tworzy się w mojej głowie w trakcie kolejnych utworów.
Artysta wraz z zespołem zabrali mnie w podróż do czasów Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej znanej mi raczej z opowiadań, bo urodziłam się w roku przemian. Wycieczka ta była karuzelą emocji i wrażeń. Podróż nostalgiczna, która w swoim realizmie zawierała momenty refleksyjne, a także wywołujące uśmiech na twarzy. Ogromnym zasobem było umiejętne wplatane poczucie humoru, które autor potrafi przenieść nie tylko na teksty, ale też wyraża swym sposobem bycia i tworzenia atmosfery na scenie. Zespół - świetni artyści, majstersztyk muzyczny. Genialne wykonanie każdego z utworów. Odbiór koncertu siedząc, niczym w teatrze, jest całkowicie innym doświadczeniem, niż skakanie pod sceną i śpiewanie razem z ekipą. Muzyka dociera bardziej, słowa wwiercają się w umysł. Podczas koncertu miałam dwa momenty, w których łzy napłynęły mi do oczu. Nie spodziewałam się tego i byłam totalnie zaskoczona tak intensywnym przeżywaniem muzyki. Jestem przekonana, że była to zasługa całego zespołu, który stworzył fantastyczny spektakl z dźwięków i słów. Nie sposób nie wspomnieć o dekoracji sceny, która sprawiła, że klimat PRL zagościł w rozgłośni XXI wieku - goździki, butelki, papier i podświetlany skrót PRL - idealny zestaw!
Jeśli jeszcze kiedyś będę miała możliwość uczestniczyć w TAKIM koncercie
, do tego granym przez TAKICH artystów zrobię to bez wahania. Natomiast
płytę Peweksówka i twórczość Jacka Stęszewskiego polecam wszystkim
nawet obudzona w środku nocy. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz