poniedziałek, 27 października 2014

Książkowy Woodstock - czyli Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie 2014




Przybyłam, zobaczyłam, wróciłam i przywiozłam ze sobą o wiele za mało! To moja główna konkluzja z Targów. 
Po wczorajszym powrocie powiedziałam sobie, że napiszę coś dziś. Jak ochłonę. I co? Ochłonąć nie mogę, a może nie chcę? W każdym razie, jestem zachwycona! Ale po kolei. 
Po przeczytaniu kilku relacji z czwartku, piątku i soboty i wskazówek od innych uzbrojona w cierpliwość i męża - tragarza, wybrałam się na Targi w niedzielę. dzień wcześniej pięknie wydrukowałam plany hali i spotkania. Oczywiście jak to ja zostawiałam je na stole, bo po co mi one!?
Cieszę się, że byliśmy z samego rana, bo zdążyliśmy na spokojnie - bez przedzierania się przez tłumy obejść wszystko zanim, na dobre zaczęła się targowa gorączka. Wypiliśmy też kawkę, ułożyliśmy plan, który chwilę potem upadł i obejrzeliśmy sobie wystawy, które cóż, faktycznie były symboliczne. 
Nie ukrywam, że jako matka - wariatka wydałam więcej pieniędzy na książki dla syna, które teraz kompletnie go nie interesują (ALE BĘDĄ!!!), niż na własne. W ogóle stoiska wydawnictw dla dzieci mnie pochłonęły. Udało mi się zdobyć cudne książki, które niebawem na blogu na pewno opiszę, z punku widzenia matki-wariatki, ale też nauczyciela-terapeuty, bo tego się nie da oddzielić. (Wiem, wiem dzieci nauczycieli są najgorsze, i takie tam... no cóż, byleby coś tam czytał... :P).
Moich zdobyczy mam sztuk 3 - nowe, plus 4 z wymiany organizowanej przez lubimyczytać.pl. Malutko... no cóż gotówka szybko wypływa, a bankomat nie chciał współpracować, mąż też pilnował cobym nie przesadziła (dostałam limit - wyobrażacie to sobie?!) jak przeczytam to też wrzucę. 

Z przyjemności kolejnych: miła pogawędka z M. Stuhrem, o nagrywaniu "Jedwabnika" ( "Wołaniem kukułki" nas kupił, więc każdą następną część zamierzam wysłuchać, a nie przeczytać) i spotkanie z dziewczynami z Prószyńskiego! Bardzo, bardzo miłe! Ach i bym zapomniała o spotkaniu z autorką nowej książki Poławiaczy Pereł Aidą Amer.. ale o niej mam nadzieję wkrótce będzie szerzej. 
Poza tym, że czas naglił (Radosław-Śmiechosław czekał w domu), fundusze wyszły zbyt szybko, a tłumy nie pozwoliły mi na spokojne delektowanie się zapachem książek. Ale wącham dzisiaj!!! To właśnie to miejsce jest moim Woodstockiem i będę tam wracać co rok!
Ach i jeszcze porażka tego roku (moja- nie Targów), nie byłam na stoisku Świata Książki, mimo że to moje ukochane wydawnictwo. jak to zrobiłam? Nie mam pojęcia! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz