środa, 29 października 2014

„Cyrk nocy” Erin Morgenstern


„Cyrk nocy” – powieść, która pojawiała się na mojej drodze i znikała. Do tej pory było mi nie po drodze z kupieniem jej. Wreszcie mam i to jeszcze za połowę ceny! Zaczęłam od razu, porzuciłam wszystko inne. Rzadko sięgam po książki tego typu, więc nie mam przesytu, nie mam negatywnych odczuć i tym bardziej „Cyrk nocy” mi się podobał. 
Jest to opowieść o dwójce młodych magików Celii i Marcu, którzy bez swojej wiedzy, a tym bardziej zgody, zostali zobligowani do pojedynku na śmierć i życie. Oboje od wczesnego dzieciństwa zdobywali wiedzę magiczną od swoich nauczycieli, jednak każdy w inny sposób. Celia praktycznie, Marko z książek. Kiedy byli już gotowi zaczęła się walka, walka o panowanie nad cyrkiem snów, w którym niezliczone namioty pełne są niespodzianek. Jednak wszystko skomplikowało się gdy tych dwoje do tej pory obcych sobie ludzi, spotyka się i zaczyna odkrywać ile ich tak naprawdę łączy. 
Erin Morgenstern stworzyła niesamowitą opowieść, pełną magii i baśniowych wydarzeń. Postaci, które urzekają i na długo nie dają o sobie zapomnieć. Ale przede wszystkim, i chyba nikt mi nie wmówi, że jest inaczej, autorka ma niesamowitą wyobraźnię. Ona nie pisze. Ona maluje. Maluje przed nami obrazy, cóż z tego, że czarno-białe skoro mają tak wielką moc. Wszystkie opisy kolejnych namiotów Le Cirque des Revês zabierają nas w nieodgadnioną rzeczywistość, gdzie chcemy więcej i więcej. Czytanie o Cyrku Snów, było jak podróż do innego świata, gdzie wszystko o czym marzymy, jest na wyciągnięcie ręki. Każdy krok przynosi nowe doświadczenia i zaskakujące doznania. Ile w tej książce było zaskoczeń- zaskoczeń, w postaci mojego niedowierzania: Jak ona to wymyśliła? 
Magia, magia i jeszcze raz magia. Jest to książka, która na mojej półce będzie na honorowym miejscu. Może to moje zamiłowanie do książek dla dzieci. Może to fascynacja czarownicami sprawiła, że Cyrk urzekł mnie aż tak bardzo. Nie wiem. Wiem tylko, że jest to najpiękniejsza czarno-biała powieść o magii i miłości jaką udało mi się ostatnio przeczytać. 
Jestem jednym z revêurs – fanów, fascynatów cyrku. Jestem całkowicie zakochana w tej historii, która nie jest tylko opowieścią o walce dwóch potężnych magików, ale przede wszystkim jest historią o dwójce ludzi, którzy wbrew wszystkiemu odnajdują do siebie drogę. Jest też opowieścią o wolności i jej granicach, które czasem sami sobie wyznaczamy, ale też historią o realizacji marzeń, czasem nierealnych, wydawałoby się, że szalonych. 

W książce jest tyle urzekających opisów, że nie sposób się jej oprzeć. A jeśli ktoś jeszcze nie jest przekonany czy chce ją przeczytać, to może ten krótki cytat was zachęci. 
„Kiedy otwiera oczy, stoją na rufie statku pośrodku oceanu. 
Tylko, że statek jest z książek, na jego żagle składają się tysiące nakładających się na siebie stronnic i unosi się na morzu czarnego atramentu.
Całe niebo jest usiane światełkami, które są niczym gąszcz gwiazd jasnych jak słońce.”

Bardzo, bardzo polecam!

1 komentarz:

  1. Kocham Cie za tę recenzję. Odświeżam fantastykę, kocham ksiazki magiczne. Dodaje do kolejnego koszyka. Ja czytam "Ostatniego elfa".

    OdpowiedzUsuń