środa, 2 maja 2018

"Wielki finał" - Marek Migalski


W ostatnim czasie czytam coraz mniej. Niewiele pozycji przyciąga moją uwagę na dłużej niż 50 stron. Ostatni miesiąc był naznaczony lekturami przerwanymi, które porzucałam już do nich nie wracając.


Jednak trafiłam też na książkę, która wzbudziła moje zainteresowanie i wciągnęła na tyle, że przeczytałam ją od deski do deski. Wielki finał Marka Migalskiego nie jest typową literaturą po jaką sięgam zazwyczaj. Ani to obyczaj, ani dramat z wątkiem psychologicznym. Jednak opis okładki był na tyle interesujący, że postanowiłam zrobić wyjątek i przeczytać coś z innej półki. Decyzja się opłaciła, bo dawno nie czytałam nic tak absorbującego uwagę i myślenie refleksyjne. 
Recenzja ta czekała z publikacją dokładnie od świąt Wielkanocnych, bo uznałam, że temat śmierci na życzenie nie jest dobrze widziany w obliczu tych właśnie świąt. Wizja niedalekiej przyszłości, w której każdy może w dowolnym momencie zakończyć swoje życie wydała mi się początkowo atrakcyjna. Nie jestem zwolennikiem eutanazji, jednak jestem głęboko przekonana, że wolny wybór dotyczący własnej egzystencji to jedno z najważniejszych praw człowieka.

Autor przedstawia w swojej powieści fragment idealnego świata wykreowanego dla tych, którzy mają pieniądze. Posiadanie ich umożliwia bowiem zakończenie swojego życia w wymarzonych warunkach luksusowego kurortu. Długość pobytu uzależniona jest od grubości portfela. Główny bohater zderza się z różnymi powodami, dla których inni decydują się przejść na drugą stronę. Jedne budzą w nim złość, inne śmiech, a jeszcze inne skłaniają do refleksji. Ile osób, tyle możliwości i argumentów przemawiających za szybką, bezbolesną śmiercią. 

Czy to jest wstrząsająca lektura? Nie. Jednak nie jest też książką po której przechodzi się po prostu do dalszej części dnia, bez żadnej refleksji, zatrzymania i zadumy nad własnymi potencjalnymi powodami. Nad tym co w ogóle myślimy o "dobrowolnym" pozbawieniu się prawa do życia. I czy na pewno to będzie dobra decyzja, a może nie? Od kiedy przeczytałam "Wielki finał", a minął już ponad miesiąc, chodzi mi po głowie fragment piosenki De mono:


"Wszystko jest na sprzedaż
Sprzedajemy też naszą wiarę,
Choć życie jak rzeka
Porywa i winnych każe
Wszystko jest na sprzedaż
Jeśli tylko coś jest warte…"


Ile warte jest życie? A ile śmierć? Czy mamy prawo decydować o tym w jaki sposób zakończymy nasze życie? A jeśli tak, to czy mamy prawo zmienić zdanie? Wiele pytań i mało odpowiedzi. Marek Migalski stworzył powieść, która nie pozwala spokojnie zasnąć, zasiał bowiem ziarno niepewności co do przyszłości i kierunku w którym może zmierzać świat. 

Za egzemplarz powieści dziękuję wydawnictwu Od deski do deski.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz