Czekałam. Zawsze czekam, ale tym razem czekałam bardziej, intensywniej. Na każdą wygraną czy zakupioną książkę czekam, jak na choinkę i Święta. Czekałam z niepewnością, bo wiedziałam, że kiedy w końcu ją dostanę zaleje mnie fala emocji. Nie myliłam się, ale tego co się stało się nie spodziewałam...
Paczkę przyniosła mi moja chrześniaczka, listonosz lubi zostawić u nich nasze przesyłki. Radość - w końcu jest. Zobaczę co się kryje w kopercie i czy jest tak fantastyczna, jak wygląda na zdjęciach. Otwieram - zdumienie. Tak! Jest tak zachwycająca jak na zdjęciach! Do tego twarda oprawa - przepadłam. Szybkie przejrzenie obrazków - uwielbiam ten moment :). Nie jest sztampowo, nie jest cukierkowo, ciekawa kreska, nielukrowana. Podoba mi się!
I tu pojawia się zazdrość. Duża, rozpychająca się łokciami, krzycząca: Chwila! A ja! Ja też tak chcę! Nic na to nie poradzę, ona jest i już. Zazdroszczę tej książki, zazdroszczę każdej innej, zazdroszczę każdemu, komu się udało. Ale nie myślcie, że jest to zazdrość niszcząca, która przechodzi w zawiść, co to, to nie! To raczej zazdrość motywująca, dająca nadzieję, bo jeśli innym się udaje to może mi też...kiedyś...
Otrząsnęłam się po chwili z myślenia o tym, co być może kiedyś się wydarzy. Zaczęłam czytać. Czytałam, czytałam i strona za stroną rósł mój uśmiech. Jak mogłabym się nie uśmiechać, skoro dostałam gotowy przepis na książkę? Dostałam nadzieję, motywację i inspirację. Dostałam to i dużo, dużo więcej. Magiczna opowieść o książkach dla dzieci i dorosłych, dla małych i dużych, dla tych którzy wierzą w magię i dla niedowiarków. Historia dla każdego, kto ma w sobie choć iskrę ciekawości.
Jednak jest w tym wszystkim rysa, głęboka i brzydka. W końcu życie jest paletą barw i czarny też musi się tam znaleźć. Otóż ogarnął mnie smutek. Nie tylko dlatego, że książka się skończyła, choć to też, oczywiście. Ogarnął mnie smutek, bo zdałam sobie sprawę, że jeśli nie skorzystam z przepisu zawartego w książce zmarnuję tą świetną historię. Jest mi też smutno, bo nie znam osobiście autorki książki i mam tak daleko do Olsztyna. ;)
Ula gratuluję i dziękuję! Książka jest wspaniała pod każdym względem. Mam nadzieję, że to dopiero początek i niedługo przeczytam następną książkę autorstwa Urszuli Witkowskiej. :)
P.S. Dziękuję za dedykację. Postaramy się pamiętać o mocy wyobraźni! :)
I teraz aż nie wiem, co napisać! Tak bardzo się cieszę, że mogę komuś sprawić radość! I tak bardzo, bardzo, bardzo bym chciała, żebyś dała się zainspirować swojej wyobraźni i stworzyła tę swoją wyśnioną książkę :) Będę czekała z nadzieją, że niedługo dane mi będzie sięgnąć po Twoją opowieść :) Czytuś i ja, trzymamy kciuki! Dziękuję za piękny wpis i za zdjęcia! Być po tej drugiej stronie, to niesamowite wrażenie - nawet nie umiem go opisać. Ten moment, kiedy czytasz coś, co napisał ktoś o czymś co stworzyłaś. Warto to przeżyć, więc mocno trzymam za Ciebie kciuki! I mam nadzieję, że kiedyś uda nam się spotkać :)
OdpowiedzUsuńCieszę się Ula razem z Tobą :) dam się zainspirować, może nie teraz, ale kiedyś na pewno. Marzenia są po to by je spełniać, prawda?
UsuńPozdrawiam serdecznie :)