Mam takie zaległości w pisaniu relacji ze spotkań dyskusyjnego klubu książki, że aż wstyd się przyznać. Tak się jakoś podziało, że coraz mniej czasu poświęcam na bloga i bycie online. Nie jest mi z tym źle, wręcz przeciwnie - im mniej, tym lepiej. Zatem dzisiejszy wpis, jest krótki, zwięzły i mam nadzieję, że na temat ;).
Spotkanie kwietniowe na którym królowała książka "To, co zostało" Jodi Picoult było dla naszego Dyskusyjnego Klubu Książki Kobiet z Podbeskidzia wyjątkowo trudne i mało energetyczne. Zadziałało kilka czynników. Pogoda - wyjątkowo depresyjny, szary, deszczowy dzień, kolejny z wielu tej wiosny. Tematyka książki - ciężka emocjonalnie przeprawa, skomplikowane wybory przed jakimi stanęli bohaterowie i historia Holokaustu, która do dnia dzisiejszego wzbudza niedowierzanie, niezgodę i ogromny żal do ludzi, którzy zaślepieni ideą godzili się by zabijać innych. Był też trzeci element naszego ponurego nastroju - ja to nazywam "zmęczenie materiału". Przyznaję, że mój entuzjazm był zerowy, zatem dziewczyny pewnie też ogarnęło zniechęcenie.
Mimo to, powstały fajne zdjęcia nawiązujące do tematyki książki, które warto pokazać. Stworzenie wizji tego spotkania wcale nie było łatwe, długo zastanawiałyśmy się jak omówić książkę, której tło historyczne jest tak trudne. Olśniło jedną z nas niespodziewanie i całe szczęście! Finalnie sesja wcale nie jest taka smutna, jak mogłoby się wydawać.
Ach, spotkałyśmy się w Ryszkówce - desery jak zwykle były pyszne. Rozstawałyśmy się z nadzieją, że na kolejnym spotkaniu nasza energia powróci...tak też się stało, ale to w kolejnym wpisie! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz