Normalnie tego nie robię, czyli nie piszę posumowań danego miesiąca, ale wczoraj miałam przypływ entuzjazmu i weny zdjęciowej. Zatem wykorzystałam tą rzadką okazję i stworzyłam zdjęcia przeczytanych w lipcu książek. A skoro są zdjęcia to i podsumowanie też musi się pojawić. Pomyślałam, posiedziałam przed pustym ekranem i postanowiłam napisać o tak:
Zawsze podziwiam zdjęcia na białym tle... do tej pory takiego nie posiadałam, albo byłam z niego niezadowolona (bo obrus słabo się sprawdza :D). Od niedawna mam skrzynki po jabłkach - sztuk trzy. Pomalowane przez męża i syna! Dla zainteresowanych - tak, mój dwulatek maluje pędzlem z niezłą precyzją duże powierzchnie. Jestem dumna - nie da się ukryć! :D
W każdym razie mam białe skrzynki, które są fantastycznym tłem dla zdjęć książek i ogólnie fotografii wszelkich przedmiotów. Skrzynki zainspirowały mnie do zrobienia fotek, w których główną rolę odgrywają książki i ich okładki. Efekt jest według mnie zadowalający. Ćwiczenie czyni mistrza, więc pewnego dnia będę w tym świetna - wierzę w to bardzo!
Natomiast jeśli chodzi o literaturę to lipiec upłynął mi na czytaniu powieści obyczajowych i obyczajowo-kryminalnych. Porzuciłam czytanie przytłaczających historii, bo jestem nimi chwilowo zmęczona. Każda z poniższych pozycji urzekła mnie czymś innym i jestem całkowicie zadowolona z dokonanych wyborów. Generalnie, jeśli książka mnie nie kupi przez pierwsze 60-70 stron, to zazwyczaj odkładam ją na wieczne nigdy. W tym miesiącu miałam szczęście, nie odłożyłam żadnej.
Według mnie najsłabszy z tej piątki jest "Dobry uczynek" Lucy Dillon trochę przegadany, przydługi i mało konkretny. Cały czas czekałam na jakiś fascynujący zwrot akcji, a nic takiego się właściwie nie wydarzyło. Ot historia jakich wiele, ale na letni relaks całkiem przyjemna. Poza tym cała czwórka broni się dzielnie i mogę polecić je z czystym sumieniem.
I jeszcze jedna refleksja po lipcowym czytaniu. Jak widać ebooki wygrywają nad książkami papierowymi i coś mi się wydaje, że tendencja będzie się utrzymywać.
Czytająca matka z czytnikiem ma o niebo lepiej, niż ta z książką papierową. Po pierwsze bardziej poręcznie, po drugie nie martwię się gdzie go odkładam (wyłączając kałuże, błoto i inne paskudztwa) po trzecie rozjaśniam ekran nawet w dużym słońcu, siadam na brzegu piaskownicy i kolejne kilka procent za mną! Rewelacja! ;)
P.S. Fajne te skrzynkowe zdjęcia, prawda?
super zdjęcia Ci wyszły i pomysł skrzynkowy rewelacyjny ;-)coraz bardziej kreatywna jesteś ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Serducho mi rośnie ze szczęścia! :)
UsuńTe zdjęcia są super. Uwielbiam takie białe tło :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, strasznie się cieszę, że komuś się podoba! :)
Usuń