sobota, 13 czerwca 2015

Natasza Socha lekiem na całe zło?


Każdy z Nas ma czasem gorszy dzień. Czasem jest jeden taki w miesiącu, czasem więcej, ale niezaprzeczalnie KAŻDEMU takie dni się zdarzają. Co wtedy? Jak sobie poradzić z całym złym światem, który sprzysiągł się żeby Nas wykończyć? Czy jest jakiś uniwersalny, genialny i świetnie działający magiczny środek? Ja wytrawny, zabiegany książkocholik mówię Wam, że jest! 
Uwaga, uwaga! 
Tam, ta tra, tram! 
Przedstawiam Wam jedyną w swoim rodzaju, błyskotliwą, wnikliwą i przede wszystkim optymistyczną autorkę książek, które sprawią, że Wasz świat zmieni się na lepsze.
Natasza Socha - autorka, która potrafi przedstawić rzeczywistość w krzywym zwierciadle tak, żebyśmy zamiast płakać nad głupotą innych zaśmiewali się do łez. I nie są to żadne naciągane banały! Płakałam ze śmiechu, wybuchałam niepohamowanym chichotem wzbudzając zainteresowanie wszystkich domowników, rechotałam jak wariatka.
Jestem pod ogromnym wrażeniem umiejętności jakie posiada Pani Natasza. Jej wnikliwe obserwacje otaczającej rzeczywistości są podane w znakomitym stylu, pełnym kąśliwych uwag, sarkastycznych opisów i ironicznego wydźwięku całości. Uwielbiam czytać książki ludzi inteligentnych, z wybitym poczuciem humoru. Rzadko zdarza mi się natrafić na takie perełki. Pani Nataszo biję pokłony, za język, za styl, za podejście do świata. Dziękuję! Bo sprawia Pani, że kiedy otoczenie mówi mi zdecydowane NIE! to Pani książki pozwalają złapać dystans i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. 


"Macocha" - dziennik, pamiętnik trzydziestolatki, która musi się zmierzyć z byciem macochą dla nastoletniej dziewczyny. Świetne studium postaci, genialne ujęcie myśli i czynów, rozdźwięk między "myślę, że jutro ją zabiję..." a "dobrze, pójdę z nią na zakupy" jest wybornie przedstawiony. Kocham tą książkę! A nowa wersja "Baśki" Wilków powaliła mnie na kolana.
"Maminsynek" - dorosły facet, jego mamusia i kobiety jego, a raczej ich życia. Nie mogę podsumować inaczej jak "mistrzostwo". Facet, który ubóstwia swoją matkę i zrobi dla niej wszystko (to niby dobrze - jak traktuje matkę, tak będzie traktował Ciebie - powtarzają stare, mądre kobiety) do tego jest niesamowicie przystojny i inteligentny. Mieszanka wybuchowa, która zawróci w głowie każdej, która go spotka. Do tego  Amelia, która wszystko zniesie, wszystko przetrzyma, byle tylko go zatrzymać. I zakończenie, które sprawia, że chce się krzyknąć: No nie! Masakra!
Czekam na kolejną książkę, już jestem pewna, że będzie równie dobra jak poprzednie.
Jeśli jeszcze zostanie wydana w TYM Wydawnictwie (Filia!) to mogę być pewna, że znowu się zakocham w okładce. No cóż, przyznaję - jestem wzrokowcem, a okładka robi mi książkę. A To Wydawnictwo ma całkiem, całkiem okładki... i ogólnie jakoś tak ich lubię. (Ach! wydają przecież Genovę! - wszystko jasne:). 
Dziękuję Wydawnictwu FILIA za egzemplarz "Maminsynka"!

6 komentarzy:

  1. Mam w planach poznać prozę tej autorki, ale nie wiem, kiedy znajdę czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Życzę Ci, żebyś szybko znalazła czas, bo warto. :)

      Usuń
  2. Czytałam "Maminsynka" :) Bardzo mi się podobała ta książka. Autorka świetnie pisze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Świetnie pisze i ma wyjątkowe poczucie humoru! :)

      Usuń
  3. Czytałam kiedyś Macochę, teraz czeka na mnie Mamisynek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie czytałam żadnej książki Pani Natalii Sochy, ale to się niedługo zmieni. Dostałam szansę poznać przedpremierowo "Rosół z kury domowej" :) I jestem jej ogromnie ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń