Jako wielka fanka serii Leniwa Niedziela musiałam nabyć "Sześć córek", kiedy tylko miały premierę. Przeczytanie zajęło mi trochę czasu, minęło już też sporo od kiedy skończyłam, jednak moje odczucia co do tej pozycji są nadal pozytywne.
"Sześć córek" to historia sześciu kobiet w różnym wieku, od sześćdziesięciolatki po dziewiętnastolatkę. Sześć spojrzeń na życie, na otaczający świat, sześć nieszczęśliwych miłości i sześć prób zrozumienia swoich emocji. Kobiety łączy jeden ojciec, który na łożu śmierci wysyła do nich listy i przekazuje im skarb. Co jest tym skarbem? Czy warto rozgrzebywać stare rany? Czy nieobecny ojciec ma jakiś wpływ na życie swoich córek? Na te pytania odpowiada autorka w świetnie napisanej książce.
Małgorzata Szyszko-Kondej stworzyła wspaniały przegląd kobiecych myśli, ich wyborów, dróg życiowych i rozdroży przed którymi stają. Każda z kobiet ma inne doświadczenia, a jednocześnie wszystkie są takie same. wszystkie pragną miłości i akceptacji, ciepła i zrozumienia. W każdej z nich odnajdziemy cząstkę siebie. Dla mnie najbliższą postacią była Milena, młoda zbuntowana kobieta szukająca swojego miejsca w życiu. I choć była mi bliska emocjonalnie i całkowicie rozumiem jej rozterki i problemy, to jednak inna z nich zapadnie mi w pamięci, jako osoba niezłomnej wiary i ogromnej odwagi - Agnieszka, matka trójki dzieci walcząca o szczęście dla siebie, Tomka, Donka i Lenki.
Autorka potrafiła stworzyć sześć różnych światów i każdy z nich opisać w kilkudziesięciu stronach, tak wyraziście, że czujemy jakbyśmy chodzili z daną bohaterką krok w krok, ramię przy ramieniu. Smaczku lekturze dodawały momenty przenikania się światów bohaterek, które pokazują, że z pozoru obce sobie osoby mają wpływ na nasze życie i nasze wybory.
Jednym rozczarowaniem podczas lektury był jej zakończenie, zbyt przewidywalne, zbyt słodkie, wręcz cukierkowe. Wolę jednak małe niedopowiedzenia, lekką niepewność niż romantyczny happy end. Jednak jeśli szukacie niezobowiązującej lektury, którą można w każdym momencie odłożyć, a potem z przyjemnością do niej wrócić. książki na typową "leniwą niedzielę" to jak najbardziej polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz