Wakacje minęły mi w zastraszającym tempie i nagle okazało się, że już wrzesień. Miałam tyle zrobić, tyle nadrobić... jednak nawet mentalnie udałam się na zasłużony odpoczynek. Obietnica złożona samej sobie, że napiszę relację z lipcowego spotkania klubu książki przed końcem wakacji też mi jakoś umknęła. Podobno ważne jest to, że umiemy przyznać się do porażki i spróbować kolejny raz.
Zatem przyznaję - znowu się spóźniłam i naprawiam - piszę.
Jest początek września, a ja spróbuję wrócić do pamiętnego spotkania z 8 lipca. Na
tamten dzień wybrałyśmy do omówienia książkę "Wielkie kłamstewka" Liane
Moriarty, a co za tym idzie, tematem przewodnim spotkania uczyniłyśmy
wieczorek integracyjny. Dla nas - kobiet, każda okazja by ubrać się
elegancko, włożyć szpilki, usta musnąć szminką i kolejny raz poczuć się
piękną jest bezcenna. Postanowiłyśmy tego dnia świetnie się bawić i
świetnie wyglądać.
Dla naszego klubu nie ma nic trudnego w osiągnięciu
takich celów, zatem zwykły piątek 8 lipca stał się dniem kuszących
kreacji, które wyciągnęły na światło dzienne nasz sex appeal i pozwoliły
poczuć się wyjątkowo, niczym aktorki Hollywood. Do sukienek i szpilek
konieczny był nam odpowiedni klimat, więc wybrałyśmy pięknie odnowiony
Pałac Kotulińskich w Czechowicach - Dziedzicach, gdzie zaaranżowano dla
nas stoliki na świeżym powietrzu, zaserwowano "drinki" z kolorowymi
słomkami oraz wyśmienite desery lodowe. Miałyśmy szczęście, tego dnia
obsługiwał szarmancki Pan kelner, niczego więcej do szczęścia nie trzeba
nam było.
Jak zwykle spotkanie poza dyskusją i sesją zdjęciową obfitowało w dodatkowe atrakcje. Dołączyła do nas kolejna wspaniała kobieta. Aneto - witamy Cię i cieszymy, że z nami jesteś. Poza
tym wydawnictwo Prószyński i S-ka, które jest inicjatorem powstania
lokalnych dyskusyjnych klubów książki Kobiety To Czytają zrobiło nam
cudowny prezent. Dostałyśmy książki wydawnictwa. Książki nieklubowe,
które są podziękowaniem dla każdej z nas za zaangażowanie i szerzenie
czytelnictwa. Książki opakowane przeze mnie (cóż lider też musi coś z
siebie dać;)) losowo powędrowały do nowych właścicielek. Co ciekawe,
wielu z nas trafił się tytuł, który idealnie pasował do naszych
osobowości. Prezenty sprawiły nam mnóstwo radości, a momentami wywołały
salwy śmiechu. Dziękujemy wydawnictwu za tak miły gest! A ja osobno
dziękuję osobie z działu promocji, która za każdym razem wspiera moje
pomysły i doprowadza do ich realizacji. Adminko KTCZ wielki ukłon w
Twoją stronę!
I w końcu dyskusja. Muszę przyznać, że nie była wnikliwa, bo nie wszystkim klubowiczkom udało się przebrnąć przez książkę pani Moriarty, ale namówione przez resztę postanowiły się nie poddawać. Tym sposobem nie mogłyśmy omówić wnikliwie fabuły, żeby za wiele nie zdradzić. Konkluzja jednak była taka, że pozycja była według nas przegadana i przemęczona. Mimo, że finał historii robi wrażenie, to jednak stwierdziłyśmy, że autorka wprowadziła zbyt wiele chaosu i zamieszania, a już całkiem niepotrzebnie rozdmuchała wątek dzieci. Książkę czytało się wyjątkowo ciężko, choć z drugiej strony życie też wymaga od nas wysiłku i porywa czasem w wir, w którym trudno się odnaleźć. Najważniejsze jest to, żeby się nie poddawać i starać być szczerym ze sobą i światem, bo wielkie - małe kłamstwa nigdy nie poprowadzą prostymi ścieżkami...