Po książce klubowej pokusiłam się o przeczytanie powieści dla młodzieży Matthew Quicka "Wszystko to co wyjątkowe". Poprzednie ksiązki autora bardzo mi się podobały, zatem tu też oczekiwałam świetnej historii. Opowieść nie wbiła mnie w fotel, nie wywołała morza łez, jednak była bardzo wciągająca i wywołała sporo refleksji. Generalnie jestem na tak.
Kolejne dwie powieści to pozycje Sally Hepworth wydane przez Filię. Czytałam najpierw nowość, czyli "Słodkie sekrety", a potem zeszłoroczne "To, co nam zostaje". Obie książki bardzo mi się podobały, ale jak to u Filii bywa roiło się od literówek, błędów stylistycznych i innych, które niesamowicie mnie denerwują. Uwielbiam Filię za okładki i polskie autorki, które wydają, ale do ideału jeszcze im daleko, jeśli chodzi o korektę i redakcję. Natomiast promocję mają świetną <3. "To, co nam zostaje" ma najpiękniejszą okładkę jaką widziałam w ostatnim czasie - wiem, dziwna jestem ;), a historia jest bardzo wzruszająca. Generalnie lubię książki z motywem chorób i aspektem medycznym, zatem ta trafiła na listę moich ulubionych. Gdyby nie błędy byłaby naprawdę wysoko. I faktycznie, tak jak napisano na okładce, akurat ta powieść może być porównywana do prozy Lisy Genovy. "Słodkie sekrety" również mnie urzekły, choć nie tak bardzo jak wymieniona wcześniej pozycja.
Teraz stoję przed wyborem w jaką kolejną literacką podróż się wybrać? Półki się uginają, a ja sprawdzam promocje na Woblinku...trudno się zdecydować. :)